Jakiś czas temu skończyła się Scrumdzielnia – zorganizowana przez Marcina i Marzenę. Scrumdzielnia, czyli Mentoring Scrum Mastera. To była pierwsza edycja w jakiej wziąłem udział. Postanowiłem zatem napisać o tym jakże kształcącym doświadczeniu kilka słów, może ktoś rozważa i pomogę mu w podjęciu decyzji. Spoiler – warto!
Pierwsza przeszła mi koło nosa, ponieważ nie zdążyłem się zapisać. Nie korzystałem wówczas jeszcze tyle z zasobów LinkedIn (które jest swoją drogą kopalnią wiedzy!), a informacje o tym, że Scrumdzielnia startuje pojawiły mi się w newsfeedzie, jak już była musztarda po obiedzie. #smuteczek.
Nie wiesz czym jest Scrumdzielnia, lub chcesz dowiedzieć się więcej? Zapraszam na stronę organizatorów (link życzliwy, nieafiliacyjny :))
A skąd ten mentoring?
Dawno dawno temu (wrzesień 2022) organizacja w której pracowałem w obliczu sporych rotacji i zmian personalnych zatrudniła na przestrzeni kilku miesięcy grupę młodych Scrum Masterów. Miały one nieduże doświadczenie, ale za to z ogromny potencjał 🙂
W związku z tym pojawiła się potrzeba przekucia tego potencjału w wiedzę i doświadczenie – relatywnie szybko. Padł pomysł stworzenia programu rozwojowego – czyli mentoring dla Scrum Mastera. Ze względu na liczbę potencjalnych mentorów program indywidualny odpadał, zamiast tego powstała koncepcja mentoringu grupowego. Było to bardzo fajne doświadczenie, które pokazało mi, że to kierunek, którym chciałbym iść. Ale to materiał na osobny wpis – bo mam w związku z tym bardzo dużo wartościowych przemyśleń.
Tutaj uśmiecham się w duchu, jak sobie przypomnę, że jakiś czas wcześniej, w znacznie innym składzie szukając wzmocnień do zespołu rozważaliśmy, czy mamy przestrzeń na przyjęcie 1 (słownie: JEDNEGO) Juniora. I wówczas zdecydowaliśmy, że nie mamy przestrzeni i szukamy osób bardziej doświadczonych. O ironio – ta sytuacja pokazała, że różnica między “nie da rady“, a “o kurde, jednak się dało” jest bardzo niewielka.
Zmieniły się warunki, zmieniła się organizacja, ale chęć pracy z innymi pozostała 🙂 A zatem:
Wracamy do Scrumdzielni 🙂
O udział w kolejnej edycji zacząłem męczyć Marzenę niedługo po tym, jak skończyła się pierwsza 😀 bo patrząc po wiadomościach, już w połowie marca 2023 😀 No kurde, zależało mi, żeby wziąć w niej udział. Z dwóch powodów – po pierwsze, bardzo lubię dzielić się tym co wiem i umiem, a po drugie – chciałem się sprawdzić. Chciałem zderzyć moje podejście do zwinności, do zmiany organizacyjnej z kimś, kto miał zupełnie inny kontekst niż ja, inne doświadczenia i inne wyzwania.
W związku z tym regularnie sprawdzałem stronę i profile linkedinowe Scrumdzielni. Wreszcie pozakulisowo dostałem informację, że program Scrumdzielnia 2.0 się zbliża wielkimi krokami. Zostało już tylko czekać. Więc czekałem 🙂 I doczekałem się.
Scrumdzielnia 2.0
Scrumdzielnia 2.0 to nowa, (jeszcze) lepsza Scrumdzielnia. Główne zmiany polegały na tym, że nacisk postawiony został na osoby mające już jakieś doświadczenie w byciu Scrum Master(em/ką). Tak więc nie był to już program dla osób aspirujących do tej roli.
Druga zmiana to rozszerzenie o osoby w ścieżce Product Ownera i Project Managera. Czyli doskonały przykład inspekcji i adaptacji, zarówno uczestników, jak i organizatorów.
Wreszcie, 17 września (znamienna data ;)) pojawiła się wiadomość:
O kurde, chciałem być tą osobą! W te pędy wypełniłem formularz aplikacyjny. A właściwie dwa formularze. Zdecydowałem, że oprócz pracy z kimś, z kim chciałbym podzielić się moim doświadczeniem, chciałbym także pracować z kimś, kto podzieli się swoim doświadczeniem ze mną. Czyli oprócz bycia Mentorem, chciałem być także mentorowanym. Stwierdziłem, że będzie to świetna zmiana perspektywy i szansa na złapanie pokory w zderzeniu z kimś bardziej doświadczonym.
Ostatecznie patrząc po realnej dostępności czasowej zadeklarowałem możliwość pracy z 2 osobami jako Mentor, a także, równolegle – jako Mentee. Może się wydawać, że to sporo, ale potencjał duży, a czas ograniczony. #eksperyment.
Formularz zarówno dla Mentora jak i Mentee były zwięzłe i konkretne, jednak wymagające przemyślenia swojego “Dlaczego?”, podania swoich celów i oczekiwań. Profeska – zaczynaj od dlaczego ^^. Dzięki temu Marcin i Marzena jako organizatorzy mieli odrobinę łatwiejsze (co nie znaczy łatwe) zadanie dobrania par Mentor(ka)-Mentee.
Przygotowanie do otwarcia
Po niespełna 2 tygodniach odbył się webinar informacyjny dla Mentorów, na którym jasno i klarownie Marcin i Marzena objaśnili wszystkim Mentor(k)om zasady bieżącej edycji. Jedną z nich było to, w ciągu następujących dni otrzymamy propozycje Mentee, po akceptacji których Mentee będą akceptować proponowanych Mentorów (tu mówię z pamięci – jeśli coś naściemniałem – dajcie znać :)).
Mentee #1
Na tym etapie otrzymałem propozycję współpracy z jedną Mentee. Jeśli chodzi o proces akceptacji – mentorowi jest udostępniana aplikacja Mentee wraz z profilem na LinkedIn. Do mojej skrzynki trafiła aplikacja Ani. Po zapoznaniu się z nią – z entuzjazmem wysłałem swoją akceptację, widząc jej duży potencjał. Lekki spojler – potencjał okazał się jeszcze większy w rzeczywistości 🙂
No Mentor para me :/
Jednocześnie smutną informacją było to, że nie udało się znaleźć dla mnie mentora (najwyraźniej może się tak zdarzyć). Może mentorzy bardziej przydali się innym, może pacjent krnąbrny, nie rokował 😉 No cóż, next time. Najwyraźniej było to w systemie wszechświata zaplanowane, ale dlaczego – o tym za chwilę.
Ready, strady, GO!
30.10 odbyło się oficjalne rozpoczęcie Scrumdzielni, ogólne zapoznanie się uczestników, a także przekazanie informacji o zasadach współpracy. Znów – z mojej strony – szacun za ogarnięcie tematu. Webinar informacyjny zwięzły i konkretny.
Mentee #2
No właśnie – jak wspomniałem wcześniej – mentor dla mnie się nie znalazł, ale mój czas znalazł dobre zastosowanie, Miałem okazję być awaryjnym mentorem dla drugiej świetnej, zmotywowanej osoby – Moniki. Znów uprzedzając fakty – mimo tego, że tym razem parę Mentor-Mentee dobrał los, także tutaj dobór był świetny 🙂
Proces (współ)pracy w Scrumdzielni
Po pierwsze, dla mnie, jako świeżego Mentora był fajnie zaprojektowany i co najważniejsze – wspierający. Zarówno jeśli chodzi o komunikację prowadzoną przez organizatorów (zarówno mailową, jak i linkedinową). A jak to wygląda krok po kroku?
Krok 1 – kontakt Mentee z Mentorem.
Mentor czeka na inicjatywę ze strony Mentee i kontakt poprzez LinkedIn. Bardzo fajny punkt – dzięki temu po raz kolejny jest wzmacniana świadomość Mentee dotycząca ich głównej roli w procesie.
Krok 2 – kontrakt.
Podstawa do pracy – do wypracowania w ramach (w końcu Agile ^^) pierwszego spotkania. Szablon kontraktu zapewniają organizatorzy i chwała im za to, bo nie trzeba wymyślać koła na nowo. Każda para ma wypisane wzajemne odpowiedzialności Mentora i Mentee (w tym zasady etyczne), a także ustalenia dotyczące formy spotkań.
Kluczowe do wypracowania to cel główny (i ewentualnie poboczne) do osiągnięcia podczas procesu mentoringu i zasady przeprowadzania sesji. W jaki sposób – online/onsite, częstotliwość, długość trwania, sposoby kontakt, częstotliwość udzielania sobie feedbacku, miejsce przechowywania notatek, itp.
U nas były to spotkania na Google Meet, a praca odbywała się na wirtualnej tablicy Figjam (spoiler – Mural sporo lepszy, Miro wciąż niedoścignione), z gwarancją Mentora spotkań nie rzadziej niż co 2 tygodnie, ale chętniej – częściej (w miarę dostępności czasowej).
Krok 3 – Slack (dla chętnych)
To działa jako drugi kanał komunikacji – zapisałem się, ale wolę LinkedIn i maila. #pokolenieX. Lecimy dalej.
Krok 4 – warsztat informacyjny dla mentorów i mentorek.
Tu podziękowania dla Kasi Kulety, za fajne przeprowadzenie nas przez zasady procesu mentoringowego i pokazanie przydatnych narzędzi, które miały nas wspomóc w samym procesie. Model GROW rządzi niezmiennie.
Krok 5 – działamy 🙂
O szczegółach dotyczących tematów poruszanych na sesjach pisał nie będę, bo “What happens on a mile, stays on a mile”.
Niemniej mogę uchylić rąbka tajemnicy, jakie obszary, techniki czy metody się pojawiały. Było tego całkiem sporo, bo, oprócz wspomnianego modelu GROW między innymi:
Analiza interesariuszy, analiza potrzeb zespołów, oraz oczekiwanych outputów i outcome’ów. Różne pomysły na retrospektywy (#RetroOdaily), historia współpracy z zespołami, wyniki badania talentów Gallupa, polecajki podastowe, czy książkowe. Były plany na rozwój zespołów, była rola POsów, Managementu, był kanban, był Delegation poker, był Systems Thinking i przygotowanie do rozmowy rekrutacyjnej.
Były tematy facylitowania warsztatów, Liberating Structures, brzydkie słowo na S, czyli Skalowanie 😉 był LEAN w wydaniu Niklasa Modiga, były miary i była Roadmapa Scrum Mastera. Zahaczyliśmy o teorię ograniczeń, różne podejścia do efektywności, czyli bycie produktywnym vs bycie zajętym, pracę z PO, pracę z zespołem niezmotywowanym, pracę z feedbackiem, 1-on-1s, a także testy i szacowanie.
Z ciekawostek – w trakcie 5 miesięcy trwania Scrumdzielni, cała nasza trójka, zarówno ja, jak i Mentee – zmieniliśmy pracodawców. #dziejeSię.
Aha, były także webinary 🙂
Dokładnie. I to cztery. I to bardzo fajne i przydatne. A kto się dzielił z nami wiedzą?
- Magdy Firlit
- Marcin Aksa Grochowina
- Paweł Lewińśki
- Karolina Bąk
Każdy webinar fajny, mięsny, a co najważniejsze dla mnie – nagrywany. Ja każdy z nich oglądałem z odtworzenia (zresztą, wiem, że nie tylko ja), co pokazuje, jak ważne jest to, żeby nagrywać swoje webinary. Nawet najlepszy, który nie dotrze do odbiorców jest zmarnowany.
Scrumdzielnia w liczbach
Oddam głos organizatorom (mam nadzieję, że się nie obrażą):
Plusy Scrumdzielni
Pracuje się z mądrymi ludźmi, którym się chce. I to jest olbrzymia zaleta, którą wiele osób potrafi docenić. Pracuje się nad rzeczywistymi sytuacjami i przypadkami. Dostaje się dodatkowy feedback i można znaleźć ewentualne dziury, braki lub nieścisłości w swoim narzędziowniku. I pomaga się komuś, poszerzając własne horyzonty. A poza tym – jest szansa poznać całą masę fajnych, pozytywnie nakręconych ludzi.
A, i na koniec dostaje się wartościową książkę 🙂
Podsumowanie – czy warto?
Pewnie, że warto – na pewno warto być mentorem i dawać coś od siebie. To doskonały, świeży zastrzyk energii, motywacji (robi się coś dla kogoś innego) i doświadczenia. Z doskonałego feedbacku od Mentee (także moich ^^), wnioskuję, że warto być także po drugiej stronie, czerpiącej. Mentoring Scrum Mastera to świetna przygoda i okazja do nauki.
Co ja bym zrobił inaczej? I co zrobię, bo to mój plan na kolejną edycję 🙂 na pewno będę dalej starał się o mentora, ale w innej ścieżce – ścieżce produktowej. Widziałem kilka mocnych osób, z którymi bardzo chętnie bym pracował chłonąc od nich wiedzę, doświadczenie i ich spojrzenie z tej “drugiej” strony. Więc w tym kierunku pójdą zmiany.
A jeśli chodzi o to co zostaje? Jeśli się nic nie zmieni pod kątem mojej dostępności czasowej – planuję dalej udzielać jako Mentor. To świetne doświadczenie. I chcę przeżywać ponownie 🙂 I jeszcze bardziej przysłużyć się kolejnej zmotywowanej osobie. Poważnie rozważam także komercyjny, indywidualny mentoring Scrum Mastera.
Macie takie doświadczenie? Dobre rady? Chcesz pogadać o potencjalnej współpracy? Daj znać w komentarzu lub w wiadomości prywatnej – innymi słowy, zapraszam do kontaktu 🙂
Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Marcin
1 comment