Kilka dni temu pisałem o modelu który stworzył Patrick Lencioni – 6 Types of Working Genius. Nie wiem ile osób czytających ten tekst podeszło do tego assessmentu, ale ja się zdecydowałem . I nie żałuję, bo czegoś więcej się o sobie dowiedziałem i mam z czym podziałać 🙂
Wyniki mnie nie całkiem zaskoczyły – a w formie surowej wyglądają tak:
A teraz trochę szerzej, żeby szerzej wyjaśnić ogólną adekwatność (w moim przypadku) wyników tego assessmentu.
To co mnie napiędza – Discernment oraz Invention
Discernment– ( di-ˈsərn-mənt – “ability to judge well”), czyli innymi słowy – rozkminy, case’y, studia przypadku, analiza mocnych i słabych stron pomysłów, opiniowanie planów, itp. Zarówno swoich, jak i wykoncypowanych przez innych. Kto raz przyszedł do mnie z tematem, ten wie 😀 ja uwielbiam zderzać ze sobą koncepcje jak młody muflon walczyć o Mountain Dew.
Wystarczy mi tylko pomachać przed nosem zarysem sytuacji, dodając “a co ty uważasz?”, “jak sądzisz?” lub “a co ty byś zrobił?” i jestem w swoim żywiole. 15 minut szybkiego calla nie raz i nie dwa zmieniło się w godzinne, mięsne rozkminy. Ten typ tak ma. Ważne, że nauczyłem się dwóch magicznych słów (“Good enough”) i zazwyczaj wiem, kiedy już muszę (co nie znaczy, że chcę ;)) przerwać. Tutaj działam trochę jak białkowy model Machine Learningowy (ML) – daj mi dane, będę szukał wzorców, schematów, outlayerów. I znajdę 🙂
Invention – też na zielono, czyli taką samą frajdę sprawia mi wymyślanie nowych rzeczy. Albo łączenie już istniejących w coś nowego, (to się chyba nazywa innowacja?). Jest problem? Pach, pach, pach i są różne rozwiązania, zależnie od (rownież wykreowanych) scenariuszy. Jedne lepsze, drugie gorsze, ale jest ich sporo i jest z czym zacząć pracować.
A jak już są wygenerowane pomysły – przechodzimy do punktu wcześniejszego (discernment) i analizy co w nich dobre, a co nie. Ja widząc którąś z Liberating Structures, od razu wiem, co jest dla mnie, co bym zmienił (i co zmienię), jak połączyć jedno z drugim i na końcu dostać fajny efekt. Ot tak.
Coś jak z rozwiązywaniem sudoku u innych – rzut oka i wiesz, że w tym polu brakuje dziewiątki, a ta brakująca dziewiątka odblokowuje dalsze rozwiązania. A potem trójka, czy inna piątka. To ten moment, kiedy ludzie patrzą na obrazek, a ty oglądasz ramy i zastanawiasz się, jak wygląda świat poza nimi. Od niedawna taką rolę może (próbować pełnić AI), ale to jeszcze nie tu i nie teraz 😉
Werdykt po I rundzie:
Ok, zgadzam się, że to jest zdecydowanie to, co jest źródłem mojej energii i satysfakcji z działania 🙂 Dwa punkty dla Pana, Panie Lencioni. Sprawdzamy dalej.
To w czym czuję się dobrze – Enablement oraz Wonder
Enablement – ( /ɪˈneɪ.bəl.mənt/) #uMnieCzasemDziała 😉 tak, nie jest to częste i nie zawsze garnę się do tego , żeby być częścią grupowych projektów albo trybikiem w maszynie, o ile nie czuję, że mam realny wpływ na ich kształt (patrz dwa powyższe na zielono) 😉 To już wiem dlatego. Coś w stylu “Good, not great”, można z tym żyć, ale na dłuższą metę lepiej poszukać tego zielonego.
W sumie wynika to też po części z mojego podejścia – ważne, to robię, nieważne – to porzucam ^^ i może z góry zakładam, że jak inni coś robią, to “przecież to ważne, więc czemu potrzebują zachęty i wsparcia?” 😉 Czasem trochę pokibicuję, ale bez przesady. A jak nieważne, bo przecież nie ma sensu, żeby się tym zajmować. I problem rozwiązany 🙂
Wonder – to jest w moim przypadku żółte prawdopodobnie tylko dlatego, że nie można mieć trzech na zielono 😉 bo jakby można było, to bym miał ^^ ten obszar można opisać słowem “zastanawiacz”, lub szerzej “szukacz-dziury-w-całym”. Bo dokładnie na tym to polega – zastanawianiu się, czy na pewno to na co patrzymy działa Idealnie. I co można poprawić (mimo częstych zapewnień, że “nic nie da się zrobić”).
Człowiek z tą kompetencją na pytanie “jest dobrze, po co to zmieniać?” ma gotową odpowiedź. Zmieniać właśnie po to, żeby poprawić, ulepszyć. A gdzie zmieniać? Tam, gdzie nasz “Wonder” znajdzie ku temu miejsce. A znajdzie, i to niejedno. Fajna zdolność u takiego np. testera. A jeśli w pole “Kwota” wpiszę datę bieżącą, to co się stanie? Zazwyczaj nic, ale zdarzają się sytuacje, że COŚ się stanie i wówczas dużo ludzi zaczyna nerwowo biegać ^^
Mając to w pamięci, nie dziwię się, że od wielu lat moim konikiem i jednym z ulubionych narzędzi jest metoda Root Cause Analysis (RCA) i jej mniejsza kuzynka – 5 WHYs (będzie o tym innym razem). Za każdym kolejnym podejściem wgryzanie się w problemy, szukanie połączeń i powiązań, a potem rozsądnych usprawnień wciąż sprawia mi nieskrywaną satysfakcję. Czasem mam wrażenie, że nawet coraz większą, bo z każdym kolejnym RCA łatwiej i łatwiej znajduję odpowiednie miejsca do zadania pytań.
Tutaj także pokrywa się to z moimi preferencjami – mogę i czasem lubię robić pewne rzeczy z obszaru “E”, oraz chcę i bardzo lubię obszar “W”, ale na dłuższą metę faktycznie wolę to co mam na zielono. Więc 2 z 3 obszarów ten assessment określił bardzo dobrze.
Werdykt po II rundzie:
Generalnie tak, ale zaliczam za 1,75 punktu. Przez to, że Wonder wylądował tylko w żółtym obszarze.
I teraz przechodzimy do ostatniej części.
To co mnie (teoretycznie) niszczy mentalnie 😉 – Galvanizing oraz Tenacity
O pierwszym samo czytanie wywołuje u mnie pewnego rodzaju dysonans. Dlaczego?
BoGalvanizing – ( / ˈgal-və-ˌnī-ziŋ/) – to skłanianie innych do działania, albo ich motywowanie do czegoś. Noooo, to zdecydowanie nie jest mój konik. Rzekłbym, że to brzydsze rodzeństwo “Enablement’u”. Ja po prostu nie lubię namawiać do działania, wolę tłumaczyć powody, dla których to działanie powinno być przez nich podjęte. Niby to samo, a nie to samo.
Wychodzę z założenia, że należy dokładnie przedstawić “DLACZEGO?” (Pozdrawiam Pana, Panie Sinek), rozwiewając wątpliwości drugiej strony i zostawić, dając przestrzeń do działania.
Dla mnie to zazwyczaj jest jasne – pokazanie kosztów do uniknięcia, lub zysków do osiągnięcia (zwłaszcza znacznie większych niż nakłady) to powinno być wystarczające do zmotywowania ludzi.
Jeśli to wciąż nie było odpowiednim motywatorem, to albo moje argumenty były za słabo opracowane (i mam pracę domową do odrobienia), albo zbyt słabe w porównaniem ze zwerbalizowaną lub nie – kontropcją drugiej strony. Co znaczy, że nie ma się co kopać z koniem. Ani wypalać energii na darmo i lepiej poszukać innej okazji do zmian. I take no for an answer – maybe next time. No hard feelings.
Drugi teoretyczny obszar mojej frustracji to:
Tenacity – czyli “domykanie” tematów. I tutaj znów mam przekonanie, że ten obszar mam na czerwono tylko dlatego, że miały być 2-2-2. I jak patrzę na to dłużej, to gdyby nie było tego ograniczenia miałbym go na żółto. Co najmniej, Bo ja lubię kończyć rzeczy. Dopamina radośnie buzuje u mnie zawsze kiedy coś przesuwam do kolumny DONE, albo odkreślam na zielono w kalendarzu.
No chyba, że chodzi o spinanie całych projektów – to fakt, tego typu poganianie i domykanie nie do końca leży w mojej naturze. Niezmiennie uważam, że to jest coś co przy dostatecznie wysokim priorytecie powinno “się dziać” samo. A właściwie za pośrednictwem osób w tym uczestniczących. Na zasadzie: warto, to robimy. Nie warto, porzucamy.
Werdykt po III rundzie:
Znów generalnie się zgadza, przyznaję 1,5 punktu za Tenacity, które mogło być nawet zielone. Ale mam świadomość, że podział na 2-2-2 to fajnie wygląda marketingowo 🙂 I nawet go nie kwestionuję, liczy się wczytanie się w opis i refleksja nad tym jak wykorzystać tę wiedzę. Czyli 5,25/6 możliwych do zdobycia punktów. Nieźle jak na taki prosty test 🙂 Z drugiej strony, taki Clifton Strengths czy Insights też do najbardziej złożonych nie należą 🙂
To co, to jak to powinno wyglądać u mnie?
Wydaje mi się, że tak jak poniżej, że patrząc na to co lubię robić i co sprawia mi frajdę, na ciemnozielono mogę zaznaczyć 3 obszary, na jasnozielono jeden, na żółto – także jeden, i na czerwono – również jeden.
Discernment, Innovation, Wonder, Tenacity, Enablement, Galvanizing.
Może to jest temat który warto zaadresować do autora? Napiszę, zobaczymy co odpowie. Bo tak zastanawiając się nad charakterystykami i opisem tych kompetencji, uważam że jak najbardziej może być tak, że ktoś może mieć frajdę i czerpać energię z robienia więcej niż 2 rzeczy, dzięki czemu jest bardziej elastyczny w podejściu do zadań i obowiązków.
O co chodzi z tym tym Dyskryminującym Pomysłodawcą?
Połączenie dwóch zielonych ‘Geniuszy’ daje jedno z 15 zestawień – u mnie jest to właśnie “Discriminating Ideator”. Czyli kto konkretnie?
Pewny siebie, kreatywny bazujący na intuicji pomysłodawca, za pomocą instynktu oraz kompleksowego podejścia rozwiązujący rzeczywiste problemy.
Nic dodać, nic ująć. Rumienię się 🙂
Podsumowując
Uważam, że warto sobie ten test wykonać. To kolejne narzędzie i spojrzenie, po 16Personalities (MBTI), Insights’ie czy właśnie Gallupowym Strength Finderze. Każdy kolejny mówi nam (i innym) o nas odrobinę więcej, pozwala lepiej zrozumieć i zmienić/dostosować nasze zachowanie w relacjach z innymi. A w sumie przecież o to chodzi – żeby coraz lepiej wykorzystywać dostępne środki do osiągania coraz lepszych celów.
Mam świadomość, że oprócz znaczenia indywidualnego jest jeszcze cały obszar mapowania zespołowego (jeszcze przede mną, na razie mam peer-to-peer assessment w postaci testu żony :)), ale to zostawiam na później, jak mi się uda namówić więcej osób na wzięcie udziału w tym przedsięwzięciu. Ale to już temat na inny wpis.
Pozdrawiam serdecznie,
Marcin
1 comment