Model. Kolejny model. Kolejna klasyfikacja. I w dodatku płatny assessment. Ale tym razem jest to coś, co u mnie ‘chwyciło’. Coś, co przykuło moją uwagę na dłużej i wnioski wynikające z analizy wyników potencjalnie tego mogą mieć realny wpływ na moje przyszłe działania. Zarówno u siebie, jak i u innych. Bo widzę szansę na to, żeby poeksperymentować z tym modelem w zespołach.
Ale po kolei. 6 types of Working Genius to (relatywnie) nowy model, stworzony w końcu 2020 roku przez Patricka Lencioniego – doskonale wszystkim znanego przede wszystkim z książki (i modelu ^^) 5 dysfunkcji zespołu. 5 dysfunkcji zespołu (oraz pokonywanie tychże 5 dysfunkcji) to coś, co nieustannie przewija się w różnych dyskusjach, podcastach czy szkoleniach i jest dość powszechnie (co pewnie pobieżnie) znane.
The Six Types of Working Genius assessment is the fastest and simplest way to discover your natural gifts and thrive at work.
Patrick lencioni
Skąd się to u mnie wzięło? Z podcastu At The Table 🙂
Koncepcja Working Genius, pojawiała się sporadycznie w podcastach At the Table. Tytuł podcastu jest tożsamy z nazwą firmy consultingowa której szefuje Pat. Nawiasem mówiąc, sam podcast gorąco polecam, jako jedno ze źródeł ogromnej wiedzy na temat pracy w zespole i w organizacjach i wszelkich tematów z tym związanych. Pat i jego współprowadzący dyskutują w sposób naturalny, bez zadęcia, szerze i otwarcie mówiąc także o swoich problemach, jak i sposobach ich rozwiązywania. To bardzo przyjemnie i ciekawie podana gęsta dawka wiedzy.
Sam podcast wystartował w sierpniu 2019 roku, natomiast ja trafiłem na niego w 2022 w trakcie przygotowań do DOZ Maraton 2023. W czasie długich (i nie tak długich) wybiegań – podcast przyjacielem biegacza 🙂 Aktualnie jestem w okolicy 67 odcinka i nadrabiam 🙂
Geneza modelu 6 Types of Working Genius
W jednym z epizodów dotyczących pracy i efektywności pracy, Pat wspomniał, że obecnie ludzie mocno utożsamiają, niemalże identyfikują siebie ze swoją pracą. Jak praca idzie i są wyniki – “JA jestem super”. A w sytuacji, w której praca nie idzie, lub wyniki są niezadowalające – odczuwają to jako “JA nie daję rady”. Niebezpieczeństwo takiego podejścia łatwo sobie wyobrazić.
Lencioni przytacza, jak to w przeszłości podchodzono do tego inaczej. Jeśli komuś praca nie szła, mówiono: “your Genius wasn’t with you” (cytat z ulotnej pamięci). Gdzie Genius był utożsamiany z potężnym, acz momentami kapryśnym duchem. Więc jeśli nie było go z tobą – krew w piach. Czyli to, czy szeroko pojęta praca wychodziła lub nie – nie zależało bezpośrednio od osoby, ale od owego “geniusza” – interpretowanego jako muza, natchnienie, itp.
I tutaj dochodzimy do piękna, które tkwi w prostocie modelu 6 Types of Working Genius. To, czy praca nam idzie, czy trzeba ją pchać, nie wynika bezpośrednio z nas, ani jednocześnie nie wynika bezpośrednio z czegoś zewnętrznego. Jest za to wynikiem tego co MAMY DO ZROBIENIA w powiązaniu z tym, co naturalnie LUBIMY robić. Tylko tyle i aż tyle.
Czyli jeśli ja preferuję kreowanie nowych pomysłów i rozwiązań, ewentualnie nadawanie kształtu ich ideom i dokładnie to robię na codzień (lub stanowi to zauważalnie przeważającą część moich obowiązków) – będę kwitł. Jeśli moje preferencje i typ pracy do wykonania rozjeżdżają się – będzie to orka na ugorze.
A co to ten “WIDGET”?
Jeśli ktoś obstawiał akronim – 5 punktów dla Gryfindoru 🙂 Składa się on z 6 typów (sekwencyjnej) aktywności niezbędnych w (prawie) każdym rodzaju pracy. Pracując możemy wykonywać wszystkie kroki zadania, niektóre z nich, lub tylko jeden – zależnie od roli i podejścia do pracy w organizacji.
Dla mnie jest to dość mało intuicyjne (niemniej doceniam wysiłek włożony w przeszukanie słownika pod kątem znalezienia odpowiednich określeń), ale nie samą intuicyjnością człowiek żyje – liczy się wartość, jaką to ze sobą niesie. A o co dokładnie chodzi?
W skrócie – podchodząc do zadań możemy:
- W – zastanawiać się, gdzie w ogóle jest miejsce na zrobienie czegoś (ból lub aspiracja). Tutaj mogą ustawić się ci, co lubią się z wizją, misją, itp.
- I – wymyślać rozwiązania na potencjalne bolączki lub okazje skrystalizowane przez osoby z ‘jedynką’.
- D – rozważać pomysły i idee wygenerowane przez osoby z silną ‘dwójką’. Zadawać pytania, wskazywać słabe strony, itp. Tutaj wchodzi pętla informacji zwrotnej pomiędzy 2 i 3. Fakie trochę studium wykonalności.
- G – robić szum (ang. “buzz”) dookoła idei, nakręcać ludzi, szukać sponsorów, robić sobie ‘plecy’ do pomysłu w kształcie wypracowanym przez ‘dwójki’ i ‘trójki’. Sprzedajemy pomysł.
- E – działać (ang. “drajwować”), działać, inicjować. 3…2…1…START! I zaczyna się dziać.
- T – dowozić efekty (ang. outcome’y). Upewniać się, że to coś w co zainwestowaliśmy czas i energię faktycznie robi to, co ma robić, a nie jest wiecznie w stanie “ongoing, no progress”.
W oryginale opis wygląda tak:
Czyli co?
6 elementów, w indywidualnym raporcie podzielonych na 3 kategorie – zieloną, żółtą i czerwoną 😉 Z każdej kategorii mamy po dwa.
- working geniuses – są to te aktywności, które nas napędzają, które sprawiają nam przyjemność i które chcemy robić.
- working competences – to już bardzie ‘praca’. Jest do zrobienia to robimy, ani nas ziębią, ani parzą.
- working frustrations– jest to ten typ zadań, który mimowolnie wywołuje w nas chęć zrobienia wszystkiego innego, z posprzątaniem piwnicy, garażu czy skrzynki odbiorczej na Gmailu włącznie. Naraz.
To, które dwie literki mamy zielone daje nam jeden z 15 typów tzw. “Unique Genius Pairings”, co też może być źródłem dodatkowych, ciekawych informacji.
Tak jak napisałem powyżej – jak jesteś typem człowieka kreującego idee i nadającego im kształt (np. I + D), rola Project Managera to dla ciebie w skrócie masakra. Ty chcesz puszczać wodze fantazji i wyobraźni, a tu trzeba poganiać patykiem ludzi (ang. resources ^^) i rozwiązywać prozaiczne, codzienne problemy. Z kolei osoba w typie ‘działacza’ (np. E + I) na myśl o zbliżającym brainstormingu czy sesji kreatywnej ma ochotę sobie wbić widelec w oko, a zamiast tego wzięłaby się do jakieś “konkretnej” pracy.
Nooooo i? (tzw. “Key takeaways”)
Proste jak budowa gwoździa – wystarczy dać ludziom o określonych preferencjach określone zadania (lub ich elementy). Jak każdy będzie zajmował się tym, do czego ma serce i co po prostu lubi, to praca będzie frunąć. To ten pierwszy, bardziej intuicyjny efekt.
I teraz rzecz równie ważna, a z punktu widzenia organizacji może nawet ważniejsza! Jak w zespole nie będzie któregoś geniusza, lub nawet kompetencji – praca utknie na tym etapie, lub w najlepszym razie będzie się wlec.
Świetnie, że mamy mnóstwo fajnych idei, ale jak nie mamy człowieka, który je zacznie realizować, to klapa. Jak mamy fajny projekt, który się ciągnie miesiącami/latami, bo nie ma kogoś, kto powie – ok, projekt zrobił swoje – czas na phase-out, to też średnio. Balans przede wszystkim.
Na czym to polega?
Sam assessment to 42 krótkie pytania, na które według własnych preferencji odpowiadamy w trzystopniowej skali.
Jeśli robiliście kiedyś test 16 Personalities według klasyfikacji Myers-Briggs, czy Strength Finder (zwany teraz CliftonStrenghts) Gallupa, to wiecie o co chodzi. Pytania są dość intuicyjne, po angielsku, napisane prostym i zrozumiałym językiem.
Jak w każdym tego typu kwestionariuszu, dobrze kierować się pierwszym wrażeniem i nie rozkminiać nadmiernie. Wypełnienie testu zgodnie z obietnicą zajmuje od 10 do 15 minut. Po zakończeniu, w ciągu kilku/kilkunastu minut otrzymujemy maila ze spersonalizowanym raportem, który możemy podejrzeć także w panelu klienta. Sam raport to 12 stron, z czego 10 to to treść, a dwie pozostałe to okładka i reklamy na końcu 🙂
Ile i dlaczego tak drogo (?)
Jak się niedawno okazało, przez jakiś czas na ten assessment była zniżka 50% (bo Pat stwierdził, że uważa, że to jest na tyle dobre, że woli zejść z ceny, żeby więcej osób było w stanie to wypróbować). Niestety odsłuchując podcast byłem kilka miesięcy ‘w plecy’ i jak postanowiłem sobie go kupić, to kod zniżkowy nie działał. Kontakt z supportem (szybki i miły) niestety nie pomógł, bo promocja się skończyła, ale mogę zapisać się do newslettera i czekać na jakiś kod zniżkowy. Ja nie chcąc czekać (a tym bardziej zapisywać się na newsletter, c’mon) i będąc mega ciekawym – kupiłem za pełną cenę.
Zrujnować się nie zrujnowałem – koszt standardowy jednego assessmentu to 25 dolarów amerykańskich USA 🙂 po zarejestrowaniu konta i dokonaniu płatności w panelu klienta mamy do dyspozycji wykonanie testu samemu, lub wysłanie drugiej osobie. Ja przećwiczyłem najpierw pierwszą, potem drugą opcję (w podcaście mocno polecali zbadanie drugiej połówki 🙂 ). Przy większych zakupach (>99 licencji) wchodzą zniżki. Do 500 USD można płacić kartą z tego co pamiętam.
Podsumowanie
Mnie się ten model podoba 🙂 przemawia do mnie, widzę jego uproszczenia, które w moim odczuciu nie wpływają negatywnie na wartość jaką ze sobą niesie. Swój test wykonałem jakiś czas temu, i w jednym z kolejnych wpisów podzielę się wynikami. Zanim je otrzymałem, zastanawiałem się, które z tych Geniuszy mam – i muszę powiedzieć, że sprawdziło się co do joty. Drugi test kupiłem żonie, raz, żeby zwalidować model na innym przykładzie ^^, dwa, żeby miała wgląd w swoje i moje wyniki.
Pozdrawiam serdecznie,
Marcin
P.S. Dla osób które chciałby posłuchać Pata we własnej osobie opowiadającego o modelu z jego charakterystyczną zaraźliwą energią – filmik poniżej.